Gotowane banany,oparzenia sloneczne i ja......
Komentarze: 4
Rano dzwoni Margentynka.
-Agatko,co robisz?Może byśmy pojechaly nad morze?
Morze...
Wpadalam do pokoju i przewalilam cala szafę w poszukiwaniu stroju kąpielowego. Jest! przymaly...W sumie to zabawne-jak podciagam go do góry,to mam odsloniętą 1/3 pośladków, a jak z kolei próbuję je ukryc,to góra świeci bladym, nieopalonym cialem.
Pomijając ten drobny mankament,za pól godziny siedzialam juz w dusznym samochodzie i pędzilysmy na Mierzeję Wiślaną. Ja, Margentynka i Pani Ewa.A,że daleko nie mialyśmy,niebawem wylonil się sinogranatowy pas spokojnej wody. I ten mój ukochany szum... chyba kupię sobie kasetę z szumem morza,mozna przecież coś takiego dostać i mroźną,ciemną zimą będzie mi szumialo w moim nowym mieszkanku...Ale póki co,jest późna wiosna i gorący piasek w Kątach Rybackich przyjemnie parzyl stopy.Wszystko jest jeszcze nieczynne. Jedna zamrażarka z lodami i 2 maleńkie smażalnie. I tak niewielu ludzi. Nie rozumiem dlaczego.
Spędzilam wspanialy dzień, oslodzony lodami Magnum i gorącymi bananami. Na prawie pustej plaży mijaly chwile ekscytującego czekania,aż slońce pokryje moje cialo nierówną opalenizną,gdzieniegdzie skupioną w postaci czerwonych placków i placuszków. Woda byla lodowata,takze radosne przeżycia związane z kąpielą w slonej wodzie pozostawilam na inną okazję.
I tak wszystko we mnie odżylo. W mojej glowie retrospekcja dotychczas przeżytych wakacji. I niespodzianka-moi rodzice powiedzieli rodzicom M.,że mogą puścić mnie na Chorwację. Aż nie mam sily sie z tego cieszyć. Jakbym mogla tam wrocic...zwlaszcza po dzisiejszym dniu,kiedy swieza opalenizna piecze i pachnie mleczko Nivea "Po opalaniu", jeszcze z zeszlego roku... Moze to najlepsze remedium na caly stres.
A jutro wstaję o 5.23 i gnam do szkoly. Ale to jutro. Dzisiaj czeka mnie jeszcze wieczór lagodzenia oparzen slonecznych. Ale najpierw muszę odejść od komputera,bo mama chce coś napisać. A juz przywyklam,ze to wyląćznie moja wlasność...:)
Pozdrawiam
Spalona Sh'eenaz
Dodaj komentarz